Tagi
#codziennosc, #DanutaKaminska, #dobreslowo, #ewangelizacja, #franciszek, #Kościół, #relacje, #rodzina, #zdrowiepsychiczne

Fot. Danuta Kamińska
Modlimy się gorąco za nowego papieża: jego wybór, Boże błogosławieństwo dla niego i o jedność w Kościele, by była to jedna owczarnia, a nie zlepek różnych frakcji i odłamów.
Wczoraj rozmawiałam z osobą, która przetrawiała wewnętrznie informacje o konfliktach wewnątrz Kościoła. Niby nic nowego, a jednak chodziła jak struta po usłyszeniu tych „rewelacji”. Pomyślałam, że w takich sytuacjach istnieje duże ryzyko utraty niewinności, ale nie w sensie dziewiczości, nie w znaczeniu seksualnym. Raczej mam na myśli utratę świeżego, pełnego nadziei spojrzenia, dziecięcej ufności, wiary w to, że Bóg jest większy niż ludzka niegodziwość.
Oczywiście świadomość realiów, w jakich żyjemy, tego, jaki wpływ na funkcjonowanie – na przykład Kościoła – ma tak zwany czynnik ludzki, jest też ważna. Chodzi tylko o to, by się nie zatruwać złem, o którym słyszymy. I by słuchać przede wszystkim dobra.
Podczas wczorajszej rozmowy żartowałam, że czasem lepiej, gdy świeccy nie wiedzą, z jakimi dylematami czy presją muszą się zmagać osoby duchowne, a duchowni – że nie wiedzą czasami, przed jakimi wyzwaniami stają świeccy, realizując swoje powołanie do małżeństwa. Nie chodzi jednak o to, by robić z tego tajemnicę. I w małżeństwie, i w zakonie, i w kapłaństwie są czasami tak trudne sytuacje, że można je przejść tylko z Bogiem. Idąc samemu, polegnie się, straci nadzieję.
A przecież nie to jest naszym zadaniem, by ją tracić , ale by ją właśnie – wbrew wszystkiemu – zachować, by nieść ją innym.
Ten tekst bardzo mnie poruszył. Jest w nim dużo prawdy, takiej nieupiększonej, ale też głębokiej nadziei. Ta refleksja o utracie niewinności nie w kontekście cielesnym, ale duchowym – bardzo mocna. To faktycznie tak działa – kiedy stykamy się z grzechem, obłudą, czy po prostu ludzką słabością w Kościele, coś w nas pęka. I właśnie wtedy można albo stracić ufność, albo – jak tu pięknie napisano – wybrać słuchanie dobra, szukanie Boga większego niż nasze upadki.
Też mam poczucie, że nie chodzi o ucieczkę od rzeczywistości, ale o to, żeby nie pozwolić jej zatruć serca. Żeby nie przestać widzieć w Kościele miejsca spotkania z Bogiem, mimo że tworzą go niedoskonali ludzie.
Dzięki za ten tekst. Daje do myślenia i zostawia człowieka z pytaniem: komu pozwalam kształtować moją wiarę – ludziom czy Bogu?
Dziękuję za te słowa. Zwłaszcza za pytanie na koniec – jest dla mnie ważne.