
Fot. Danuta Kamińska
„Dla wszystkich pięknych, wrażliwych ludzi…”, czytam w dedykacji książki, którą właśnie wypożyczyłam z biblioteki. Zastanawiam się chwilę nad tym. Wrażliwość jest często uważana za wadę, defekt, niedoskonałość. A tu taka dedykacja „fabrycznie” wydrukowana, a nie wykaligrafowana gdzieś na jednym, czy dwóch egzemplarzach.
Co z tą wrażliwością? Przecież to nie jest to samo co przewrażliwienie, co drażliwość, co branie wszystkiego do siebie, co podejrzliwość i zbytnia wrażliwość na własnym punkcie. To co innego. Osoby wysoko wrażliwe. Wrażliwość insulinowa. Nadwrażliwość i podwrażliwość sensoryczna. Blisko, ale też nie to.
Myślę, ze chodzi o bardziej uniwersalne rozumienie tego pojęcia. W tym ujęciu każdy może być wrażliwy. Na cudzą biedę, na potrzeby drugiego człowieka. Na piękno. Uważny i wrażliwy. Może wsłuchać się w swoje wnętrze i usłyszeć tam cichy głos.
„Osłabienie wrażliwości na Boga i człowieka, wraz z wszystkimi tego zgubnymi konsekwencjami dla życia, dokonuje się w głębi sumienia. Chodzi tu przede wszystkim o sumienie każdego człowieka, który w swojej jedyności i niepowtarzalności staje sam przed Bogiem. Jednakże żadne okoliczności ani próby zagłuszenia nie zdołają stłumić głosu Boga, który rozbrzmiewa w sumieniu każdego człowieka: właśnie w tym ukrytym sanktuarium sumienia człowiek może się zawsze nawrócić i znów wejść na drogę miłości, otwarcia się na innych i służby życiu ludzkiemu.”
(Jan Paweł II, Evangelium vitae, 24)
Marzę o takiej powszechnej wrażliwości. O tym, by brutalność, przemoc i wulgarność były wyjątkami, a nie regułą społecznego życia. By wyczulenie na sprawy ducha nie było czymś dziwnym, a zupełnie normalnym. By świadomość tego, co dzieje się wewnątrz, była tak oczywista jak oddychanie. By było trochę jak w tym wierszu, który śpiewałam ze znajomymi jako nastolatka:
„Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy,
Że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem,
I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie.
A wszystkie rzeczy, które tutaj znałem,
Są niby ogród, kiedy stoisz w bramie.
Wejść tam nie można. Ale jest na pewno.
Gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli,
Jeszcze kwiat nowy i gwiazdę niejedną
W ogrodzie świata byśmy zobaczyli.” (Czesław Miłosz, „Nadzieja”)
W ogrodzie świata kwitną kolejne kwiaty. Piękne i wrażliwe. Im „dedykuję” moją wieczorną modlitwę. Tym pięknym i wrażliwym. Ale tym też, co z wierzchu nie wyglądają pięknie. Którzy nas może ranią, choć rosną obok nas. Tym też, co zgubili dar wrażliwości. Wierzę, że zawsze możliwe jest, by go znów odnaleźć.
„A nadzieja zawieść nie może…” (Rz 5,5)