Tagi
#biblia, #codziennosc, #DanutaKaminska, #dobreslowo, #ewangelizacja, #przyroda, #relacje, #rodzina, #zdrowiepsychiczne

Fot. Michał Kamiński
Stoję nad brzegiem Drawy, delektuję się pięknem przyrody i chłodną wodą w ten upalny i suchy wieczór. Dwa psy szczekają, goniąc się zawzięcie. Córeczka przytula się mocno do mnie – nie rozumie, czy to jest zabawa, czy jakiś groźny pościg. Po chwili jednak śmieje się razem z nami. Jesteśmy w gościnie u znajomej ze wspólnoty. To miejsce powinno nazywać się Samotnia, orzekamy zgodnie z mężem. Jest tu tak cicho i spokojnie (nie licząc odgłosów zwierząt: koni, jaskółek uratowanych przez naszą znajomą i wspomnianych już psów). Nie ma bieżącej wody ani prądu. Domek jest śliczny i pachnie świeżym drewnem. Studnia ciekawi naszych synów, biorą się więc za podlewanie roślin u „cioci”, przegryzając w trakcie pyszności przez nią przygotowane.
Odpoczynek psychiczny
Te kilka godzin spędzonych na niespiesznej rozmowie na łonie przyrody ma właściwości lecznicze. Czuję się lżejsza na duchu, w innym świetle widzę moje codzienne troski i niepewności. Stres nie jest już tak mocno odczuwalny. Gdyby nie alergia, powiedziałabym, że po tej wizycie lżej mi się oddycha. Dzieci po dużej dawce ruchu na świeżym powietrzu i po tylu atrakcjach zasypiają błogo, snem sprawiedliwego.
Zmiana optyki
Krótka modlitwa i dzielenie tym, co właśnie dzieje się u każdego z nas, pomaga mi spojrzeć inaczej na to, co do niedawna napełniało mnie niepokojem. Rzeczywiście, sporo zależy od tego, od której strony spojrzy się na problem. . . Teraz widzę go w odpowiednich proporcjach, a co więcej, widzę, ze to nie jest wcale mój problem!
Odporność
Przy tej okazji przez chwilę się zastanawiam, dlaczego jedni z nas wychodzą z podniesioną głową z życiowych starć, podczas gdy inni, mierząc się z obiektywnie mniejszymi trudnościami, jeszcze przez długi czas nie są w stanie się wyprostować? Pośrednio odpowiada na to pytanie kwestia odporności psychicznej. Zazwyczaj mówiąc o odporności, mamy na myśli naszą kondycję fizyczną i to, czy szybko „łapiemy” infekcje oraz w jakim tempie z nich „wychodzimy”. Jednak odporność psychiczna jest równie ważna i w pewnym stopniu powiązana z naszym zdrowiem fizycznym, ale jeszcze bardziej z tym, jak myślimy o sobie, innych i otaczającej nas rzeczywistości.
Jak przeżywam to, co mnie spotyka
Oprócz tego, jak dbamy o naszą psychikę na co dzień (i czy w ogóle o nią dbamy), ważne jest to, jak podchodzimy do spotykających nas przeciwności, jak odbieramy to, co się nam przytrafia i jaką rangę nadajemy tym wydarzeniom. To my interpretujemy rzeczywistość, w jakiej przyszło nam żyć. To od nas zależy, jak ją nazwiemy i przeżyjemy. To od nas zależy, co zrobimy z tym, co się stało. Nawet jeśli nie mieliśmy wielkiego wpływu na dane wydarzenie w naszym życiu, to mamy ogromny wpływ na to, jak je zinterpretujemy, jak je przeżyjemy: jako życiową katastrofę, czy jako wyzwanie, kolejny krok, następny etap, przejście ku czemuś nowemu.
Usiąść czy wstać
To, co zrobimy z tym, co się zadziało jest kluczowe. Jak mawia moja mama, można „tylko usiąść i płakać”, ale można też wstać i ruszyć dalej. Płacz jest potrzebny, ale w odpowiednich proporcjach. Tak samo zatrzymanie i „usiąście”, mówiąc nie po polsku, ale potrzebne jest też to, by w końcu podnieść się i dać się poprowadzić w nowe obszary. Pozwolić, by nasz duch, nasze wnętrze zostało odnowione przez Boga, orzeźwione, by zakwitło na nowo.
Nieprzewidziane okoliczności
Delta wisi nad nami jak złowieszczy cień, zwiastujący powrót lockdownu. Nie myślę o tym na co dzień, ale gdy wczoraj usłyszałam, że na drugą połowę sierpnia przewidywane jest nadejście czwartej fali koronawirusa, zatrzymałam się na chwilę i skonstatowałam, że właśnie na ten czas mamy zaplanowane rodzinne wakacje.
To, co do mnie należy i to, na co nie mam wpływu
Nie wprawiło mnie to jednak w osłupienie, ani nie ogarnęła mnie po usłyszeniu tej informacji panika. Po prostu przyjęłam to do wiadomości. Być może podane wczoraj publicznie rokowania są trochę na wyrost. Być może indyjska odmiana covidu nie zatrzyma nas w domach. Nie wiem. Ale przestałam się już jakiś czas temu bać – w znaczeniu poddawania się paraliżującemu strachowi. Robię to, co do mnie należy, a resztę pozostawiam Opatrzności. Jak radził święty Ignacy z Loyoli, ufam tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działam i modlę się tak, jakby wszystko zależało ode mnie. Jestem przekonana, ze w każdym czasie Bóg może działać, nie tylko w takim, gdy wszystko się układa po naszej myśli.
Czas wewnętrznego odnowienia
Przeczytałam niedawno piękną książkę, która skłoniła mnie do przemyślenia kilku spraw dotyczących mojego życia osobistego, do pogłębienia relacji z mężem i do większego otwarcia na relację z Bogiem. Książkę znalazłam w gminnej bibliotece, ukrytą wśród opasłych tomisk. Ta niewielka pozycja napisana przez indyjskiego księdza, profesora biblistyki, była odpowiedzią na moje niedawno zadawane pytania. W odpowiednim czasie znalazły się więc odpowiedzi, choć zupełnie nie zakładałam, że tam mogą być ukryte.
Słucha i odpowiada
Przypomniały mi się wtedy słowa mojego kierownika duchowego, który kiedyś zdradził mi, że w jego życiu tak właśnie się dzieje: gdy mocno szuka odpowiedzi na dręczące go pytania, nagle natrafia na jakąś książkę, wyjaśniającą szczegółowo daną kwestię lub spotyka kogoś, kto dzieli się z nim doświadczeniem dotyczącym tego akurat tematu. Innym razem na modlitwie czy podczas sprawowania sakramentów przychodzi światło od Pana. Bóg nigdy nas nie zostawia samych z naszymi dylematami.
Wewnętrzne siły
Potrzeba tylko trochę cierpliwości, bo nie zawsze od razu gotowi jesteśmy, by usłyszeć odpowiedź. Świadomość tego również wzmacnia naszą wewnętrzną odporność. Święty Paweł pisał o siłach wewnętrznego człowieka: „Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka” (Ef 3, 14-16). Sądzę, że teraz jest dobry czas, by wziąć sobie do serca jego słowa. Wzmocnić nasze wnętrze. Nie poprzez prężenie duchowych muskułów, ale przez ufne zawierzenie Bogu, na przekór przeciwnościom i przykremu stanowi zawieszenia czy niepewności. Duchu Święty, prowadź!
***
„Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą.
Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków! Amen.” (Ef 3, 17-21)