Tagi
#biblia, #codziennosc, #DanutaKaminska, #ewangelizacja, #nowaewangelizacja, #rodzina, #słowoboże, #zdrowiepsychiczne
„Jakie piękne! Z jakiej to okazji? Od kogo dostałaś? – zasypuje mnie pytaniami koleżanka, która przyszła właśnie na kawę. Siedzimy na tarasie przy nakrytym stole, na którym stoi wazon z frezjami. „To od synka” – odpowiadam i uśmiecham się tajemniczo. Tylko on i ja, i oczywiście mój mąż, wiemy z jakiej to okazji. Nie ma jej w kalendarzu…
Intymność
Koleżanka częstuje się galaretką i wspomina o oglądanych przez siebie youtuberach, którzy wystawiają na widok publiczny swoje życie osobiste. Patrzę na bukiet frezji i myślę o tym, jak to dobrze, że nie wszyscy wszystko wiedzą o nas, o naszym prywatnym życiu, naszej rodzinie, naszych dzieciach, pracy, zainteresowaniach… Sfera prywatności jest tak ważna! Stawianie granic, również samemu sobie, strzeżenie ich przed niepowołanym okiem czy uchem – bezcenne. To dzięki temu, między innymi, możemy w ogóle mówić o intymności. Nie tylko w kontekście relacji łączącej męża i żonę. Intymność ma znaczenie o wiele szersze, choć dziś już mocno zapomniane…
Więź
Wewnętrzne sanktuarium – tak można nazwać ten obszar w nas, do którego dostęp mają tylko nieliczni. Nie wolno nam go zbezcześcić, nie wolno pozwolić, by przebiegały po nim hordy barbarzyńców, watahy bezpańskich psów, by deptano to, co w nas najdelikatniejsze i najświętsze.
Tylko na mocy łączącej nas głębokiej i zdrowej więzi dajemy komuś dostęp do tej przestrzeni. Ale najgłębiej w ten obszar zapuszcza się tylko Ten, kto ma mapę – Ten, kto nas stworzył. To jest Jego miejsce.
Zajmij tron
Bardzo poruszają mnie słowa jednej z pieśni: „Zajmij miejsce swe na tronie naszych serc/Zajmij miejsce swe, to jest Twoje miejsce, Panie!” Jestem spokojna, gdy wiem, że jest Ktoś, kto wie o mnie wszystko, a jednocześnie nie przestaje mnie kochać. Kto akceptuje mnie, mimo że wie lepiej ode mnie, że nie jestem doskonała.
Bez zasługiwania
To prawda wiary, która bulwersuje tych, którzy są sprawiedliwi sprawiedliwością faryzejską: nie trzeba zasługiwać, by być kochanym. To nie mieści się wielu z nas w głowie, bo na wszystko przecież trzeba ciężko zapracować w życiu. I może też, jak myślą niektórzy, po drodze powytykać paluchami tych, którym w życiu się nie udało, bo to zapewne ich wina (bo kogo innego?!).
Bez warunków
A jednak Ty i ja jesteśmy kochani bez względu na nasze zasługi i dobre uczynki, życiowe osiągnięcia czy spektakularne porażki. To trochę gorszące, a jednak prawdziwe.
Niezależnie od tego, jak postrzegają nas inni, co my sami o sobie myślimy czy mówimy – jest Ktoś, kto nas kocha. Już na zawsze.
Wyczekuj
Od kilku dni modlę się Psalmem 147. Jego ostatni wers mówi o tym, że Bogu podobają się ci, którzy wyczekują Jego łaski. Tak właśnie się ostatnio czuję, jakbym ze wstrzymanym oddechem wyczekiwała na Boże działanie. Mało komfortowa sytuacja, a jednak to jedyne, co mądrego mogę teraz zrobić. Oczywiście działam, nie przestaję, ale też mocno ufam, że nie wszystko ode mnie zależy. I że Komuś zależy jeszcze bardziej ode mnie. Niech tak się stanie!
***
„Alleluja.
Dobrze jest grać naszemu Bogu,
wdzięcznie jest nucić pieśń pochwalną.
Pan buduje Jeruzalem,
gromadzi rozproszonych z Izraela;
On leczy złamanych na duchu
i przewiązuje ich rany.
On liczbę gwiazd oznacza,
wszystkie je woła po imieniu.
Pan nasz jest wielki i zasobny w siły,
mądrość Jego jest niewypowiedziana.
Pan dźwiga pokornych,
a poniża występnych aż do ziemi.
Śpiewajcie pieśń dziękczynną Panu,
grajcie Bogu naszemu na harfie.
On niebo okrywa chmurami,
deszcz przygotowuje dla ziemi;
sprawia, że góry wypuszczają trawę
<i zioła, by ludziom służyły>;
On daje pokarm bydłu,
pisklętom kruka to, o co wołają.
Nie kocha się w sile rumaka;
nie ma też upodobania w goleniach męża.
Podobają się Panu ci, którzy się Go boją,
którzy wyczekują Jego łaski.” (Ps 147, 1-11)