Tagi
#adwent, #biblia, #BożeNarodzenie, #codziennosc, #DanutaKaminska, #dobreslowo, #ewangelizacja, #relacje, #rodzina, #zdrowiepsychiczne
Już tuż-tuż Boże Narodzenie. Ostatnie chwile przygotowań. W pracy połamaliśmy się opłatkiem i złożyliśmy sobie życzenia. Zobaczymy się dopiero w styczniu.
Spotkaliśmy się już też przedświątecznie ze znajomymi i przyjaciółmi. Dzieci miały swoje wigilie klasowe. Ze skrzynki na listy, tej tradycyjnej, metalowej, oprócz rachunków wyciągnęłam świąteczne kartki z życzeniami.
Bożonarodzeniowy wieniec, wykonany przez jednego z naszych synów, zawisł już na drzwiach naszego domu.
Roraty w ostatnich dniach Adwentu okraszone były kazaniami rekolekcyjnym. To właśnie z ich powodu musiałam dokonywać karkołomych akrobacji, by w tych ciemnościach, które spowijały dolny kościół, dojrzeć na zegarku, która jest godzina i w odpowiednim momencie wyjść, by nie spóźnić się do pracy. (Chyba jedyny raz żałowałam, że mam zegarek bez wyświetlacza, a do tego absolutnie nieświecący).
Ale za to, pod wpływem tych właśnie nauk rekolekcyjnych, pozwoliłam, by szerzej otworzyły się drzwi mojego serca na działanie w nim Ducha Świętego. Otworzyłam też szerzej oczy, by dostrzec kolejne powody do wdzięczności, ale także, by zauważyć w sobie obszary, które potrzebują przemiany i Bożej łaski.
Piękny czas, choć przeżyty nie według mojego scenariusza, za to z głęboką ufnością i pragnieniem, by działa się wola Nieba.
„Gloria in excelsis Deo” – zabrzmi niebawem śpiew. Niech ten czas przybliży nas do Jezusa i nawzajem do siebie.
Błogosławionych Świąt!