Tagi
#chrzescijanstwo, #codziennosc, #DanutaKaminska, #dobreslowo, #ewangelizacja, #nowaewangelizacja, #relacje, #rodzina, #słowoboże, #SNEPoznan, #wspólnota, #zdrowiepsychiczne
Od dziecka zawsze byłam w jakiejś małej grupie (lub grupie dzielenia, w zależności od tego, jakiej nazwy użyjemy). Przeprowadzałam się, zmieniałam wspólnoty i stan cywilny, ale małe grupy były (i są nadal) stałym elementem mojego życia.
Kilka dni temu jak zwykle brałam udział w spotkaniu animatorów takich małych grup. Nie przypuszczałam, że tak bardzo mnie podniesie na duchu to spotkanie. Zwykłe dzielenie (dotyczące tego, co dzieje się u nas w grupach, jakie działania podejmujemy, jak funkcjonują nowe osoby) nieoczekiwanie wyzwoliło we mnie ogromne pokłady ufności i spokoju.
Siedząc wokół stołu, trochę ściśnięci, rozgrzewaliśmy się gorącą herbatą. Mnie zrobiło się ciepło na sercu z innego powodu – poczułam się pokrzepiona i umocniona. Przede wszystkim wspólnym doświadczeniem, przeżyciem tego, że przechodzimy przez bardzo podobne problemy, stajemy przed niemal bliźniaczymi wyzwaniami. I jesteśmy w tym razem – chyba właśnie to mnie najbardziej wzmocniło.
I jeszcze na pewno jedno: to, że tyle dobrego dzieje się, z Bożą pomocą, w tych naszych małych grupach. Że jesteśmy sobie tak bliscy jak rodzina. Że dzielimy się nie tylko odpowiedziami na zadawane pytania, ale przede wszystkim naszym życiem, naszym czasem i naszym… sercem.
Dzięki Bogu za małe grupy!
Jeśli nie wiesz, o czym mowa – zapraszam Cię serdecznie: wejdź do małej grupy lub zapytaj o nią w swojej parafii :)