Tagi
#cierpliwosc, #codziennosc, #DanutaKaminska, #dobreslowo, #ewangelizacja, #niebo, #przyroda, #relacje, #słowoboże, #wiara, #zdrowiepsychiczne

Fot. Danuta Kamińska
Przechodzę obok tego miejsca dwa razy dziennie: w drodze do pracy i wracając z niej. Szczebiot ptaków i bogactwo kolorów ogrodu sprawia, że za każdym razem zatrzymuję się tam na krótką chociaż chwilę.
Ten zakątek przypomina mi, że jest inna rzeczywistość: obok trosk, zmęczenia, różnego rodzaju wyzwań i obaw jest w moim życiu przestrzeń, w której mogę być zupełnie beztroska i wewnętrznie lekka. Tak naprawdę te dwie rzeczywistości wzajemnie się przenikają. Nigdy nie „tonę” w tej pierwszej ani nie „odpływam” w tej drugiej. One stanowią całość, łączą się mocno w moim życiu, choć są jego różnymi aspektami, wymiarami – sama nie wiem, jak to precyzyjniej nazwać.
Istotne jest to, że oba spojrzenia pomagają mi twardo stąpać po ziemi, a jednocześnie głową sięgać chmur, a właściwie: sercem nieba.
Nie jestem zanurzona TYLKO w jednym wymiarze: w codziennych troskach, pracy i obowiązkach. Nie żyję też WYŁĄCZNIE w zachwycie. Moja codzienność i świadomość Bożej obecności i piękna świata są w jakiś sposób ze sobą połączone.
Zwłaszcza w trudniejszych chwilach odczuwam mocno, że to, co jest we mnie słabe, kruche, grzeszne nie jest wszystkim. To nie jest cała opowieść o moim życiu.
Właśnie w takich momentach wiem, że Boże działanie może być jeszcze bardziej widoczne, gdy ja nie mogę przypisać sobie żadnej zasługi.
Przechodzę więc obok tego pięknego ogrodu rosnącego tuż przy mojej pracy i myślę, że okalający go wysoki mur jest metaforą tego, czego w życiu nie możemy w pełni zobaczyć, a co tylko przeczuwamy.
Docierają do nas zachwycające dźwięki, urzekają barwy liści widocznych znad muru, ale nie możemy objąć wzrokiem całości.
Wiemy, że jest na pewno. Ale wejść tam na razie nie można.