Fot. Danuta Kamińska
Siedzę w kawiarni i powolutku sączę z dużego kubka rozgrzewający napój, co jakiś czas dodając do niego równie gorące maliny. Dzieci podbiegają do mnie od czasu do czasu, by chwycić kęs puszystego sernika, szarlotki z lodami lub gofra z bitą śmietaną i owocami. Znikają następnie w sali obok, zaabsorbowane zabawą. Patrzę na stojącą obok okna lampę, która kształtem przypomina jesienne drzewo, z tym że w miejscu, gdzie moglibyśmy spodziewać się liści, lśnią maleńkie diodowe kryształki.
Oddycham głęboko. Syn już nie ma gorączki, która jeszcze kilka dni temu rozłożyła go na łopatki. Teraz nie ma nawet śladu po niej, za to energii ma nasz syn ze dwa razy więcej niż zwykle (a zazwyczaj ma jej niespożyte pokłady!). Patrzę przez kawiarniane okno na ozdobne krzewy posadzone przy drodze, którą przed chwilą przyszliśmy tu z domu spacerem. Jest nas spora gromadka, a i tak nie jesteśmy dziś w komplecie.
Przymykam na chwilę oczy. Jestem wdzięczna za wolność. I tę wewnętrzną – duchową, psychiczną, i tę zewnętrzną – fizyczną, za wolność mojego kraju. Wolność, patrząc za wschodnią granicę, wcale nie tak oczywistą, jak to zaznaczył jeden z przemawiających podczas uroczystości niepodległościowych w maleńkiej wiosce, w której nasza córeczka na co dzień spędza czas w przedszkolu. Córcia – ubrana w galowy strój, z kotylionem ręcznie zrobionym, ale mimo to pięknym – recytowała tam wraz z grupą przedszkolną wiersz o wolności. Nie umiałam powstrzymać łez. Myślę, że w innych okolicznościach aż tak bardzo bym się nie wzruszyła, ale teraz, gdy wojna jest tak blisko, gdy kolejny raz zbieramy środki ochrony osobistej, żywność i ubrania, które mają być przetransportowane do miejscowości, z której zaledwie rok temu, jeszcze przed wybuchem wojny, przyjechał do nas zespół muzyków z koncertem, by zbierać fundusze na Dom Dziecka – Dom Dziecka, który w tej chwili jest w opłakanym stanie, zniszczony przez bombardowanie…
Tak, jesteśmy wolni. To wielki dar. Doceniam go, być może nawet bardziej niż kiedykolwiek. I modlę się dziś za tych, którzy cierpią – o wolność wewnętrzną, ale i tę zewnętrzną. Obydwie są bardzo ważne.