Tagi

, ,

Fot: pxhere.com

Cudowne słońce po wielu pochmurnych dniach i przekonanie o tym, że niemożliwe jest możliwe. Grad za oknem obserwowany uważnie przez dwójkę przedszkolaków. Emocje półkolonijne dwójki „szkolniaków”. Nudzenie się jednego nastolatka.  I piękna pieśń „Dove’s Eyes” w wykonaniu czarnoskórej wokalistki gospel…

Myślę nad słowami wyśpiewanej przez nią modlitwy:

„Nie chcę mówić o Tobie, jakby Ciebie tu nie było. Chcę patrzeć wprost na Ciebie i śpiewać, zwracając się bezpośrednio do Ciebie, bo wiem, że mnie słuchasz (…). Daj mi oczy gołębicy, daj mi niczym niezakłócone zawierzenie.”

Oczy gołębicy, przywołane również w biblijnej „Pieśni nad pieśniami” (por. Pnp 1, 15; 4, 1), przypominają mi historię naszego małżeństwa, ale też inne historie… Podobno gołębica patrząc na jakiś obiekt, ogniskuje na nim wzrok i niewiele poza nim widzi: to, co jest poza rozmywa się, jest nieostre. Gdy gołębica patrzy na kogoś, widzi tylko jego.

Tak jak w tej pięknej pieśni.

I tak jak chcę, by było w moim życiu. Niezależnie od tego, co robię, co jest wokół – by moje oczy serca były utkwione w Nim…

Tak wiele się dzieje, tak wiele może nas przerazić czy zmartwić, a jednak mając oczy gołębicy możemy nie stracić z oczu tego, co najważniejsze – Tego, Kto jest najważniejszy – i nie dać się zastraszyć ani zaniepokoić.

Mając oczy gołębicy, możemy w pięknie rozkwitających kwiatów widzieć nie tylko życzliwość osób, które nas nimi obdarowują, ale cichy znak od Umiłowanego:

„Niebiosa głoszą chwałę Boga,
dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza.
Dzień dniowi głosi opowieść,
a noc nocy przekazuje wiadomość.
Nie jest to słowo, nie są to mowy,
których by dźwięku nie usłyszano;
ich głos się rozchodzi na całą ziemię
i aż po krańce świata ich mowy.” (Ps 19, 2-5)