Razem z rodziną, szczelnie osłonięci maseczkami, przemierzamy okoliczne zieloności – znów mamy tę możliwość, po zniesieniu zakazu wstępu do lasów. Dwa dni pod rząd, obrzeżem lasu, wędrujemy jednocześnie brzegiem zalewu. Ponieważ co jakiś czas las kończy się, to znów zaczyna, jesteśmy wciąż zaskakiwaniu pięknem falującej delikatnie wody.
Nie mieliśmy pojęcia, że tak blisko nas istnieje to piękne miejsce. Elektroniczne mapy w nawigacji nie ujmują tego zalewu na ekranie, tak jakby on wcale nie istniał.
Podziwiamy piękno rzeki i budzącej się do życia przyrody.
„Woda wycisza moją duszę/uspokaja mój umysł/wnosi pokój do mojego wnętrza.” (Liz Babbs), czytam w książce wziętej z kościelnej szafki w ramach akcji „Crossbooking”, rozpoczętej jeszcze przed epidemią… To prawda, te delikatne fale uspakajają, ale i przywołują na pamięć inny tekst, biblijny, mówiący o potędze Boga:
„Podnoszą rzeki, o Panie,
rzeki swój głos podnoszą,
rzeki swój szum podnoszą.
Ponad szum wód rozległych,
(…)
potężny jest Pan na wysokościach.” (Ps 93, 3-4)
Jak to dobrze, że ponad wszelki szum (także medialny) jest Jego spokój i Jego moc. Ponad wszelką potęgę, również potęgę zarazy i potęgę śmierci – jest Jego potęga, z niczym nieporównywalna!
Życzę Tobie i sobie odkrywania Jego mocy i majestatu każdego (nie tylko tego kwarantannianego) dnia! : )