Tagi
#codziennosc, #DanutaKaminska, #dobreslowo, #JezusPanem, #miłosierdzie, #przyroda, #relacje, #rodzina
Wracam do domu. Trzymam mocno kierownicę, ale co jakiś czas odrywam jedną dłoń, by otrzeć łzy.
Czy coś się stało? W zasadzie nic – wszystko się dobrze skończyło, dzięki Bogu. Ale stres właśnie schodzi ze mnie, jak powietrze z pękniętego balonika, dlatego potrzebuję chwili, by złapać oddech.
Już blisko.
Jadę przez te same miejsca, które przeszliśmy dziś z gośćmi, a potem jeszcze raz, tylko naszą rodziną, jedni pieszo, drudzy jadąc na rolkach lub na rowerze.
Jest tak pięknie. Kwitną kwiaty, śpiewają ptaki, pachnie tak cudnie.
Moje zmartwienia wydają się przy tym wybuchu wiosny takie maleńkie. A jednak istnieją.
Ale dziś górę nad nimi bierze wdzięczność za Boże miłosierdzie.
Dzieci w końcu wszystkie razem w domu, śpią.
Ja też za chwilę zasnę. Moich małych milusińskich i moich większych, ale nadal kochanych i bliskich sercu – oddaję Bożemu miłosierdziu.
W ocean miłosierdzia wrzucam moje obawy i troskę o nich.
Jezu, ufam Tobie!