Tagi

, ,

Fot: Michał Kamiński

– W niebie jest życie! – wykrzykuje odkrywczo E. (lat 4) na wiadomość, że właśnie zmarł tato naszej dobrej znajomej. Modlimy się za niego, a nasze młodsze dzieci snują fantazje na temat tego, jak wygląda niebo. A.(chyba najbardziej relacyjny z całej naszej gromadki) w pewnym momencie zastyga w bezruchu, a  potem powoli zadaje pytanie i sam sobie na nie odpowiada:

– A czy Pan Bóg ma rodzinę? – przekrzywia głowę, a jego brązowe oczy lśnią. – Ma, i to ogromną! Te wszystkie owce!

Natychmiast myślami biegnę do obrazu znajdującego się u nas w kościele w kaplicy matki z dzieckiem.  Przed rozbudową zdobił nawę główną.  Nasza znajoma artystka plastyk nie wyraziła się pochlebnie o tym malowidle, gdy wiele lat temu rozmawialiśmy o nim w grupie znajomych. Powinniśmy wtedy zacytować porzekadło: „Nie to ładne, co ładne, ale to, co się komu podoba” : )

„To o tych owcach mówi A.!” –  uśmiecham się w duchu.

Uświadamiam sobie, jak wiele przypomina mi to malowidło. To właśnie przy nim rozmyślałam tyle razy o tym, co dla mnie najważniejsze i pytałam o moją życiową drogę. Wahałam się, decydowałam i wewnętrznie zmagałam. To z nim mam związane jedne z najpiękniejszych wspomnień.

Niedawno usłyszałam od zaprzyjaźnionej osoby, że również z tym właśnie obrazem wiąże ona swoje małżeństwo i dar macierzyństwa:

– Kłóciłam się z Bogiem patrząc na ten obraz – wspomina. – Dyskutowałam i pytałam. Aż w końcu, gdy któregoś razu znów tu przyjechałam, mogłam po prostu powiedzieć: DZIĘKUJĘ.

Bóg ma rodzinę i to ogromną, jak trafnie zauważył A.

Ty i ja w niej jesteśmy.

Ty i ja jesteśmy Jego owcami:

„Wiedzcie, że Pan jest Bogiem:
On sam nas stworzył, my Jego własnością,
jesteśmy Jego ludem, owcami Jego pastwiska.” (Ps 100, 3)

 

Gdy patrzę dziś na jasne niebo i promienie słoneczne przeszywające chmury, podobne do promieni przedstawianych na dziewiętnastowiecznych obrazach z postaciami świętych, tym mocniej przypominam sobie o tym, do Kogo należę.

I że jestem kochana i bezpieczna – w Nim.

Ciebie również zachęcam do podniesienia głowy. Kiedyś wierzono, że te promienie, odznaczające się równymi liniami na jasnych obłokach, to znak szczególnej Bożej łaskawości. Z takimi promieniami, białymi i czerwonymi, wychodzącymi z dłoni, namalowane zostało Miłosierdzie.

Oczywiście, to tylko symbol, znak, obraz.

Ale jak wiele mówiący i jaki piękny!