
Fot. Michał Kamiński
Dużo ostatnio się dzieje: we mnie i wokół mnie. W sytuacjach, które zdaje się, że mnie przerastają, z Bożą pomocą udaje się jednak zachować spokój ducha i nie tracić głowy… „Z dużej chmury mały deszcz”, mówi polskie porzekadło. Przypomniało mi się ono przy okazji jakiejś trudniejszej sytuacji, ale też kilka chwil później, gdy wracając któregoś dnia do domu obserwowaliśmy (starsi synowie i ja) chmury deszczowe.
Były przeróżne: ciemne, jasne, postrzępione i o wyraźnie zarysowanych konturach. W pewnym momencie nawet wydawało nam się, że jedna z nich jest… pionowa! Z jednych padał tego dnia deszcz, z innych grad, a w końcu spadł także śnieg. Najmłodsza nasza pociecha ogłosiła wtedy, że możemy już wyprawiać jej urodziny, bo w końcu jest zima, a urodziny ma przecież w zimie. Śnieg roztapiał się natychmiast, zanim zdążył porządnie dotknąć ziemi. Jego wielkie płaty zaintrygowały nasze młodsze dzieci, a córeczka próbowała nawet zjeść ich jak największą ilość, łapiąc je na język.
Pomyślałam wtedy o innej chmurze – nazywanej obłokiem – towarzyszącej Narodowi Wybranej w wędrówce z Egiptu do Ziemi Obiecanej(por. Wj 14, 19-20 oraz Wj 40, 34-37). I o obłoku chwały, który wypełnił świątynię, gdy została ona poświęcona (por. 1 Krl 8, 10-12).
Gdy podnoszę głowę, widzę chmury: delikatne, jasne obłoki lub ciężkie, ciemne chmurzyska. Jednak wszystkie one przypominają mi o tym, że Ktoś czuwa nad moim życiem, że Ktoś mi towarzyszy.
„Pan króluje (…)
Obłok i ciemność wokoło Niego.
Jego błyskawice świat rozświecają,
a ziemia patrzy i drży.
Niebiosa głoszą Jego sprawiedliwość,
a wszystkie ludy widzą Jego chwałę.”(Ps 97, 1a.2a.4.6)
Ten Ktoś strzeże mojego życia i wyrywa je z ręki tych, co do Niego nie należą (por. Ps 97,10). Ten Ktoś kocha także Ciebie…