Wchodzimy na szlak. Całą drogę na Borową pokonujemy jedynie w swoim towarzystwie, dopiero na szczycie spotykamy trzy inne rodziny. Schodzimy żółtym i znów jesteśmy sami. Niezwyczajne przeżycie. Chyba nasi znajomi, życzący nam pustek na drodze, wysłali tu aniołów z miotełkami! Jak to się nazywa? Curling? Chyba tak… Właśnie tak się czujemy, jakby ktoś przygotował nam drogę, w tym mniej uczęszczanym paśmie górskim.
Zwiedzamy, wędrujemy, cieszymy się sobą i piękną pogodą, w pewnym miejscu zatrzymujemy się na szlaku i śpiewamy maryjną pieśń przy kapliczce, powierzając Bożemu Miłosierdziu i opiece naszych bliskich.
Poprzedniego dnia również przeżywamy chwilę miłego zaskoczenia, gdy okazuje się, że otrzymujemy o wiele lepsze warunki zakwaterowania niż te, na które liczyliśmy(i to bez zmiany ceny – nowa byłaby dwukrotnie wyższa). Dzięki Bogu!
Przyglądając się tablicy informacyjnej, zatrzymuję się dłużej przy jednym z zapisanych tam wyrazów. Coś mi on przypomina. Już wiem! To nim właśnie posłużyła się jedna z osób proszących o modlitwę wstawienniczą w pięknym, zabytkowym kościele, w którym znów, po przerwie spowodowanej przez pandemię, posługujemy ze wspólnotą. Tam właśnie padło to słowo: „otulina”.
Tego potrzebuję, myślę sobie, przypominając sobie uśmiechniętą twarz kobiety, nad którą się wtedy modliliśmy. Otuliny. Tak jak ten park ma otulinę, chroniącą go, tak ja (choć ani krajobrazowym, ani narodowym parkiem nie jestem), potrzebuję takiej strefy ochronnej.
Każdy z nas jej potrzebuje. Takiej relacji, w której czuje się bezpiecznie. Takiego miejsca, gdzie może odpocząć. Takiej chwili, gdy napięcie w mięśniach puszcza i zaciśnięte szczęki się rozluźniają. Takiej atmosfery wokół, w której można być pewnym, że jest się kochanym i akceptowanym. Takiej życzliwości ludzkiej, w której żadne maski nie są potrzebne (oprócz, rzecz jasna, tych obowiązkowych, ochronnych ; )
Parki (narodowe i krajobrazowe) mogą istnieć dzięki otulinie. To obszar, który ma je chronić przed szkodliwym działaniem. Człowiek, żeby istnieć i prawidłowo się rozwijać, potrzebuje otuliny – w głębszym, duchowym znaczeniu: poczucia bezpieczeństwa i miłości. Każdy.
Może warto przyjrzeć się dziś swojej „otulinie” i sprawdzić ,w jakim jest stanie? Zachęcam!
***
Przezorności, rozwagi, strzeż, mój synu,
niech one ci z oczu nie schodzą,
a życiem twej duszy się staną,
wdzięczną ozdobą dla szyi.
I drogą swą pójdziesz bezpiecznie,
bo noga się twoja nie potknie;
gdy spoczniesz, nie zaznasz trwogi,
zaśniesz, a sen twój będzie przyjemny.
Nagły strach cię nie przerazi
ni klęska, gdy dotknie przewrotnych;
bo z tobą jest Pan,
przed sidłem twą nogę ochroni.” (Prz 3, 21-26)