Gdy piszę te słowa, prognoza pogody podpowiada właśnie, że za chwilę te wszystkie lodowe i śnieżne konstrukcje rozpuszczą się w promieniach słońca, że pojawią się zaskakująco wysokie dodatnie temperatury.
Zmiany, w które trudno uwierzyć, dokonują się na naszych oczach. Nie mam na myśli jedynie zimowej aury, która za kilka dni ma być już wiosenną. Myślę raczej o tym, że podobnie jak odczuwając dojmujące zimno, łatwo jest uwierzyć, że siarczysty mróz będzie trwał już zawsze, tak – doświadczając chłodu w sercu, w relacjach, mrozu w życiu – łatwo niestety uwierzyć, że tak pozostanie już na zawsze. A przecież nie musi to być prawdą. Słońce w końcu zaświeci i roztopi ten lód… Zmiany się dokonają. Jeśli tylko uwierzymy, że są możliwe!
Czytam piękną książkę, której bohaterem jest współczesny Zacheusz – człowiek szukający Boga, czyli najprawdopodobniej także ja i Ty. Jej język nie jest tak łatwy i prosty, by „połknąć” ją w jeden dzień, ale dzięki temu można ją smakować po troszeczku – znacznie dłużej. Na jej stronach odkrywam wiele z moich własnych myśli – z czasów dzieciństwa, wczesnej młodości i z całkiem nieodległych czasów moich studiów podyplomowych – myśli, które zrodziły się we mnie podczas zderzenia – a właściwie bardziej spotkania – z osobami określającymi siebie jako niewierzący.
Jedni mówili mi wprost, że chcieliby wierzyć, ale nie potrafią, inni nie byli zainteresowani tematem Boga, który według nich po prostu nie istniał, jeszcze inni zmagali się z trudnymi doświadczeniami życiowymi, na skutek których ich kruchy obraz Boga runął z trzaskiem, pozostawiając w sercu ranę, a w głowie pustkę.
Niektórzy z nich jednak odkrywali Go na nowo. Poprzez żmudne i bolesne poszukiwania dochodzili w końcu do światła. Inni opowiadali mi o swoich wątpliwościach i pozostawali otwarci, nie negując mojego doświadczenie ani własnych poszukiwań. Spotykaliśmy się na moście zwanym wzajemne słuchanie.
Mosty są ważne nie tylko w architekturze, budownictwie i komunikacji. Łuk, jaki kładziemy na obłoki, by zobaczyć tego drugiego, innego od nas – podobnie jak w biblijnej historii – sprawia, że jesteśmy bliżej siebie nawzajem, że wchodzimy w rodzaj przymierza, jesteśmy jedni za drugich odpowiedzialni…
Tak jak lód może się roztopić, a w jego miejscu mogą zakwitnąć wiosenne kwiaty, tak lód w sercu może się rozpuścić i w jego miejscu może pojawić się czułość, o której dużo mówi ostatnio papież.
Czułość wobec tych, którzy są wokół.
Nie tylko tych, którzy myślą i żyją tak samo jak my.
***
„Po czym Bóg dodał: «A to jest znak przymierza, które ja zawieram z wami i każdą istotą żywą, jaka jest z wami, na wieczne czasy: Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą, z każdym człowiekiem; i nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie żadnego jestestwa. Gdy zatem będzie ten łuk na obłokach, patrząc na niego, wspomnę na przymierze wieczne między mną a wszelką istotą żyjącą w każdym ciele, które jest na ziemi».
Rzekł Bóg do Noego: «To jest znak przymierza, które zawarłem między Mną a wszystkimi istotami, jakie są na ziemi». (Rz 9, 12-17)
Alicja M.M. napisał
A czy można podpytać, co to za książka, o współczesnym Zacheuszu?
Danuta Kamińska napisał
Tak, to „Cierpliwość wobec Boga”, autorstwa ks.prof. Tomáša Halika. Pozdrawiam serdecznie :)
Alicja M.M. napisał
Zacheusz mi się z ks. prof. Halíkiem kojarzy, ale chciałam się upewnić, czy nie miała Pani na myśli czegoś innego, mniej dosłownego. A sam Halík i dla mnie inspirujący… Serdecznie dziękuję!