Tagi
#chrzescijanstwo, #codziennosc, #DanutaKaminska, #dobreslowo, #małżeństwo, #miłość, #przyroda, #relacje, #rodzina, #zdrowiepsychiczne

Fot. Danuta Kamińska
W pracy – awaria ogrzewania: albo kaloryfery zimne, albo zimna woda w kranie. I tak na zmianę, od zeszłego tygodnia.
Za oknem – szarobury pejzaż, ciemnawo.
Dzieci – niezadowolone, że skończyły się właśnie ferie i trzeba wstawać do szkoły, nie ułatwiają nam porannej logistyki.
Schylam się, by włożyć ubrania do pralki – ból w boku mocniej daje się we znaki.
Ale pośród tego wszystkiego – jest pięknie. Jest dobro, jest nadzieja i wewnętrzna siła. Jest uścisk męża i jego spojrzenie pełne ciepła. Jest świadomość, że w tym, przez co przechodzimy, jesteśmy razem. Jest wdzięczność, że mamy siebie.
Wracam myślami do przeczytanych całkiem niedawno słów o tym, że prawdziwszy jest obraz rodziny zmagającej się z zewnętrznymi przeciwnościami i wewnętrznymi problemami, niż sielankowy, oderwany od realiów życia kolorowy obrazek. I że małżeństwo jest jak wspinaczka wysokogórska – przecież nie odcinamy liny, gdy druga osoba popełni błąd i nie patrzymy, jak spada w przepaść, ale nawzajem się podtrzymujemy, nawet jeśli po drodze, wśród tych – często niesprzyjających – warunków, raz po raz sprawiamy zawód tej drugiej osobie.
Prostuję się i obracam do syna, który stoi właśnie przede mną z bukietem róż. Zaskoczona, stawiam je w wazonie obok innych pięknych kwiatów, które dostałam niedawno od przyjaciół i rodziny.
Piękno jest tym, co pomaga spojrzeć z innej perspektywy na codzienne zmagania.
Jak dobrze, że jest – na wyciągnięcie ręki.