Tagi

, , , , , , , , , ,

Fot. Danuta Kamińska

Zatrzymujemy się przy grobach bliskich, przypominamy sobie prawdę o ziarnie, które musi obumrzeć (por. J 12, 24) i … patrzymy w niebo. Taki jest właśnie ten listopadowy czas. Nie może w nim zabraknąć tego ostatniego elementu: spojrzenia w niebo.

Jezus je otworzył dla nas. Także dla tych, za których się szczególnie gorąco modlimy, bo nie ma już ich z nami, są „po drugiej stronie”.

Ktoś mnie jakiś czas temu spytał, dlaczego modlimy się o niebo dla zmarłych, skoro być może już dawno cieszą się przebywaniem w nim.

To „być może” wydaje mi się istotne. Nie mamy pojęcia, jakie naprawdę jest życie innych ludzi. Dobry łotr, na chłopski rozum, nie powinien się tam znaleźć, a jako jedyny został oficjalnie, z wysokości krzyża, kanonizowany przez Jezusa.

Z drugiej strony, wielu pobożnych ludzi, jak się dowiadujemy później, prowadziło podwójne życie, a myśmy ich chcieli od razu „z butami do nieba”.

Tylko Bóg zna ludzkie serca.

Jednego, czego możemy być pewni, to fakt, że niebo jest otwarte. Nie nam sądzić ludzi, nawet samego siebie, samej siebie nie sądzimy.

Podnosimy wzrok i wołamy: „Pomoc nasza u Pana, który stworzył niebo i ziemię”. Nasz Pan przez swoją mękę, krzyż i zmartwychwstanie otworzył nam niebo.

Prosimy u Niego za tymi, którzy już odeszli, ale i za nami, o łaskę nieba.