Tagi
#adwent, #biblia, #BożeNarodzenie, #chrzescijanstwo, #codziennosc, #DanutaKaminska, #ewangelizacja, #miłość, #relacje, #rodzina, #spowiedz, #zdrowiepsychiczne
Trzymam za rękę synka. Mróz nam trochę dokucza, ale żwawo maszerujemy ulicą, wdychając rześkie powietrze. Śmiejemy się i opowiadamy różne historie.
Z lekkim sercem wracamy od spowiedzi. Jeszcze tylko odnajdziemy ciut dalej tym razem zaparkowany samochód i już możemy wracać.
Jest coś wyjątkowego w tym czasie. Przez chwilę mam wrażenie, że jestem lekka jak piórko – troski i kłopoty ustępują pod wpływem ogarniającego mnie uczucia ulgi.
Starszy syn biegnie przodem. Nie wziął bluzy i zmarzł trochę w kościele. Z młodszym nie spieszymy się tak bardzo.
Już niedługo święta. Babcia w szpitalu, dziadek za kilka dni też ma trafić na oddział. Modlimy się za nich i jesteśmy w kontakcie, ale to pierwszy Adwent, w który przeżywamy tak mocno ich kłopoty ze zdrowiem. A mimo to jesteśmy pełni ufności, że są w dobrych rękach.
Nie wiemy, ile jeszcze czasu razem nam zostało, jednak doceniamy to, że najbliższe Boże Narodzenie spędzimy jeszcze razem z nimi. I jesteśmy wdzięczni za to Bogu. I za nich – dziadka i babcię naszych dzieci, czyli za naszych rodziców.