Tagi

, , , , , , , , , , ,

Fot. Danuta Kamińska

Róże, mimo gwałtownych burz, jakie przeszły niedawno przez naszą miejscowość, przetrwały. Kwiaty w ogrodzie, mimo kapryśnej pogody, nadal kwitną. Środek wakacji i mój powrót z urlopu zbiegły się w czasie.

Myślę o osobach, z którymi niedawno rozmawiałam: nie same problemy, z którymi się mierzymy, są dla nas największym ciężarem, ale poczucie opuszczenia, które mam towarzyszy czasem w trudnych sytuacjach życiowych.

Warto wtedy powtarzać Boże słowa, które dają życie, warto budzić wiarę w moc tych słów.
Mam na myśli chociażby te, słyszane przecież tak często: „Nie opuszczę Cię ani nie porzucę. Oto wyryłem cię na obu mych dłoniach”(Joz 1, 5b; Iz 49, 16a).

Nie musimy zmagać się sami z dojmującym poczuciem osamotnienia czy przytłoczenia. Nie musimy nawet wpatrywać się z beznadzieją w oczach w to, co nas zdaje się przerastać.

Mamy potężnego Ojca, nie jesteśmy porzuceni i zapomniani. On jest.
Jest bardzo blisko.
To On sprawia, że wśród burz naszego życia nadal kwitną róże. Że nadal życie ma barwy i smak.

On nigdy nie wypuści nas ze swojej ręki, bo podtrzymuje całe nasze życie.
Na obu dłoniach ma zapisane nasze imię.
Amen!