Tagi

, , , , , , , , , , ,

Fot. Danuta Kamińska

Wróciliśmy już w niedzielne popołudnie, ale myślami jestem jeszcze nadal tam, na rekolekcjach. Choć oficjalnie jest to kurs biblijny, to jednak dla mnie (i pozostałych osób, jak przypuszczam), były to wyjątkowe rekolekcje adwentowe.
Uwielbienie, śpiew, modlitwa, adoracją, Msza święta, głoszenia, świadectwa, rozmowy – to wszystko we mnie jeszcze pracuje.
Patrzę w płomień dwóch adwentowych świec i cieszę się, że wokół mnie są ludzie, którzy kochają Słowo Boże, czytają je, zapamiętują, modlą się nim, a przede wszystkim nim żyją.
Taki moment zatrzymania był mi bardzo potrzebny. Jestem szczęśliwa.
W naszym domu trwa remont, dużo się dzieje, ale w samym środku tego wszystkiego, wewnątrz mnie, jest przestrzeń spokoju i ciszy.
Kapłan, który był z nami, powiedział ważne dla mnie słowa: „Adoracja jest potężna modlitwą. Dlatego tak często będziemy kuszeni, by z niej rezygnować na rzecz innych, często nawet bardzo dobrych, aktywności.”
Wpatruję się w monstrancję (a właściwie w Tego, który w niej jest) i nie mogę się nacieszyć, że mam codziennie możliwość odpoczywać w tej ciszy.
Odwieczne Słowo – żeby je usłyszeć, nie tylko uszami, ale sercem, potrzeba wejść w tę przestrzeń bycia blisko i słuchania.
Córunia przytula się do mnie, kołyszę ją lekko. Podchodzi mój mąż i otacza mnie silnym ramieniem.
Adwent jest piękny. I choć momentami bywa trudny, jednak nie mogę się doczekać kolejnego jego tygodnia.