Tagi
#autyzm, #chrzescijanstwo, #cierpliwosc, #codziennosc, #DanutaKaminska, #dobreslowo, #ewangelizacja, #miłość, #miłosierdzie, #przyroda, #relacje, #rodzina, #słowoboże, #wykluczenie, #zdrowiepsychiczne

Fot: Michał Kamiński
Dzisiaj rano – nie wiedzieć czemu – gdy przygotowywałam śniadanie dla naszej siedmioosobowej rodziny, przypomniało mi się świadectwo pewnego ewangelizatora, autora poczytnych książek. Wspominał o tym, że gdy jego syn był małym dzieckiem, zdarzało mu się siedzieć na brzegu piaskownicy na placu zabaw i modlić się o to, by dzieci nie uciekały na widok jego syna, by chociaż któreś zdecydowało się podejść i pobawić się z maluchem. Zdarzało mu się płakać ukradkiem, gdy kolejny raz jego dziecko zostawało odrzucone przez rówieśników z powodu autyzmu, z jakim się ono urodziło.
Któregoś dnia, podczas modlitwy, Bóg przemówił do niego, wykorzystując to trudne doświadczenie. Pokazał mu, jak bardzo rozumie jego ojcowskie serce i jak bardzo pragnie, by nie odtrącać osób, które są z jakichś powodów poza społecznością. Jak bardzo Bóg pragnie, by stał się cud i ktoś wreszcie zatrzymał się przy osobach wykluczonych, śmierdzących czy zachowujących się inaczej, niż pozostała większość.
To doświadczenie pomogło mężczyźnie (którego świadectwo przypomniało mi się dziś, gdy jeszcze było ciemno za oknami), wyjść z ewangelizacją do tych, których nie za bardzo chciał do tej pory widzieć w swojej wspólnocie. Pozwoliło nieść Ewangelię nie tylko tym „porządnym” i „bez zarzutu”. Gdy opowiadałam mężowi tę historię, napłynęły mi do oczu łzy i nie chciały się „schować”. Tak, odnajduję się w tej historii, w różnych jej płaszczyznach. Dziękuję Bogu, że przez życiowe doświadczenia mówi do mnie. Że dotyka mojego serca przez świadectwa moich braci i sióstr w wierze.
Myśląc o przywołanej wyżej historii, nie skupiam się tylko na tym, co przeżywa rodzic dziecka z autyzmem (lub ze spektrum autyzmu). Nie myślę też wyłącznie o tym, co przeżywa osoba wykluczona, będąca poza społecznością. Nie myślę też jedynie o tym, jak ważne jest rozmawianie z osobami, którymi inni pogardzają. Ani wyłącznie o tym, że w naszych działaniach duszpasterskich i ewangelizacyjnych czasami zamykamy się we własnym, hermetycznym światku. Myślę o sercu Boga. O tym, że jest On CZUŁY, jak przekonuje nas obecny papież. I o tym, jak wielu osobom to bardzo przeszkadza – takie określenie Boga oraz to wszystko, co z niego wynika.
Podpisuję się pod tym, co mówi Franciszek, obiema rękami – takiego Boga znam. Takiego Boga spotkałam i takiego wciąż szukam. Taki właśnie, czuły, żyje we mnie. Jego twarz widzę w wykluczonych, umierających, w uciekinierach, w wykorzenionych i w chorych.
Czułość jest lekarstwem na znieczulicę i na przemoc.
***
„Miłosierny jest Pan i łaskawy,
nieskory do gniewu i bardzo łagodny.
Nie wiedzie sporu do końca
i nie płonie gniewem na wieki.
Nie postępuje z nami według naszych grzechów
ani według win naszych nam nie odpłaca.
Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią,
tak można jest Jego łaskawość dla tych, co się Go boją.
Jak jest odległy wschód od zachodu,
tak daleko odsuwa od nas nasze występki.
Jak się lituje ojciec nad synami,
tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją.
Wie On, z czego jesteśmy utworzeni,
pamięta, że jesteśmy prochem.” (Ps 103, 8-14)