Tagi

, , , , , , , , ,

Fot. Nikodem Kamiński

Składając sobie noworoczne życzenia we wspólnocie używaliśmy tego słowa niemal w każdym zdaniu. Nasz apetyt, nasze wewnętrzne pragnienie wzrosło od ostatniego czasu. Nic więc dziwnego, że i w modlitwie, i w rozmowach pojawiło się to dążenie.
Ono jest naturalne. Gdy obserwuję moje nastoletnie dzieci widzę, że i u nich ta sama tendencja dochodzi do głosu, choćby podczas wczorajszego obiadu.
Nie chodzi więc o to, by na siłę cofać wspólnotę czy własne pociechy do etapu sprzed tego ważnego słowa. Chodzi o to, by nakarmić. Fizycznie i duchowo. By dać jeść.
Więcej nie oznacza zawsze kaprysu, zachcianki, mody czy chętki na kolejnego kotleta,bez zjedzenia ziemniaków, surówki i pożywnej zupy.
Więcej oznacza zazwyczaj rozwój, oznacza wzrost, oznacza umocnienie i otwarcie na coś nowego.
Więcej to wyjście ze starych schematów, to ryzyko zmian, a jednocześnie coś jak najbardziej naturalnego.
Tak, apetyt rośnie w miarę jedzenia, to prawda. Ale nie musi mieć negatywnego wydźwięku to powiedzonko w kontekście wewnętrznego rozwoju (jak i fizycznego, gdy z dziecka przeobrażamy się w nastolatka, który po prostu potrzebuje więcej zjeść…).
Gorzej, gdy już na nic nie czekamy, gdy coraz mniej mamy śmiałych planów i marzeń, gdy do coraz mniejszej ilości poświeceń jesteśmy gotowi, gdy coraz mniej miejsca w nas na drugiego, na jego inność i zagadkowość. Gdy na pytanie, co u nas, odpowiadamy wyświechtanym: stara bida lub nic nowego.

Każdy dzień przynosi coś nowego.

Chcę więcej wiary, by to wciąż widzieć. Chcę więcej Ciebie, by bardziej kochać. Chcę więcej wzywać nad moim życiem i życiem innych osób Twoje  Imię, by działo się więcej cudów i znaków, a właściwie najzwyczajniejszych objawów Twojej obecności wśród nas.

***

” Ty, Panie, każesz świecić mojej pochodni
Boże mój, oświecasz moje ciemności.
Bo z Tobą zdobywam wały,
mur przeskakuję dzięki mojemu Bogu.” (Ps 18, 29-30)