Tagi

, , , , , , , , , , , , , ,

Fot. Michał Kamiński

Pojechaliśmy na spacer do lasu. To był intensywny weekend. Tylu ludzi narodziło się na nowo! Cudownie jest być tego świadkiem, móc ogłaszać zwycięstwo nad złem, przynosić nadzieję i wzywać Jedyne Imię.

Ale po tak intensywnym czasie dobrze jest nacieszyć oczy barwami jesiennych liści, pozwolić, by wzrok pobiegł wzdłuż pól, ciągnących się aż po horyzont, by myśli nie zaprzątały już głowy.
Dobrze jest, trzymając za rękę ukochaną osobę, wsłuchać się w szum lasu i śmiech dzieci. Poczuć ciepło słonecznych promieni na policzku.

Wieczny odpoczynek – jakie to musi być cudowne: wiecznie odpoczywać przed Bogiem, w Jego obecności…

W nocy poprzedzającej kurs miałam niezwykły sen. Przyśnił mi się znajomy ksiądz, z którym dawno temu prowadziliśmy podobne do tych z minionego weekendu rekolekcje. W moim śnie był on znowu z nami. Byłam spokojna i szczęśliwa, że znów go widzę. Wiedziałam, że nie muszę się niczym zbytnio martwić, tylko pozwolić się poprowadzić.

Oczywiście, nie wierzę w sny. Ale wierzę w świętych obcowanie. Teraz, gdy już zadanie zostało wykonane, mogę zaświadczyć o tym, że w kolejne dni tego kursu budziłam się z tym samym głębokim doświadczeniem wewnętrznego pokoju. I z przekonaniem, że on wstawia się za nami.

Myślałam o tym podczas długiego spaceru z moimi bliskimi. I o tym, że kiedyś się tam, po drugiej stronie, jak wierzę, zobaczymy.