Tagi
#biblia, #codziennosc, #DanutaKaminska, #dobreslowo, #ewangelizacja, #KursNoweŻycie, #nowaewangelizacja, #NoweZycie, #przyroda, #relacje, #słowoboże, #wdzięczność, #wiara, #zdrowiepsychiczne

Fot. Danuta Kamińska
Czasem trudne doświadczenia lubią się kumulować w jednym dniu, tygodniu czy miesiącu i sprawiają, że trudno się ruszyć – dosłownie i w przenośni. „Nieszczęścia chodzą parami”, mawiają niektórzy. Ja natomiast zauważyłam ostatnio inną prawidłowość: gdy „odblokuje się” we mnie jakiś obszar, dobro i spokój promieniuje też wtedy na inne obszary w moim życiu. Wszystko jest ze sobą w jakiś sposób powiązane.
Potrzebuję czasami dużo cierpliwości, by wyczekać na moment, w którym będę gotowa do tego, by wreszcie wstać.
„Wstanę i pójdę do mojego ojca”- piękne jest to zdanie, bardzo się w nim odnajduję. Nie jestem teologiem, ale jestem wewnętrznie przekonana, że zanim ono zostało wypowiedziane, grunt pod to wyznanie został już przygotowany. Podobnie jak sam powrót – tak bardzo oczekiwany przez ojca z przypowieści. Zanim syn zdążył cokolwiek powiedzieć – już był w ramionach ojca, który go od dawna z daleka wypatrywał.
Widzę, że często brakuje mi tej biblijnej perspektywy. To prawda, że rzeczywistość, w jakiej się na co dzień poruszam, daleka jest od biblijnego podejścia do kwestii „powstania” i powrotu, ale i oczekiwania, i przyjęcia wracających. Nie może to być jednak dla mnie wymówką.
Im dłużej patrzę na tę scenę, tym bardziej ona żyje we mnie.
Im więcej daję sobie czasu, by trwać w ciszy i spokoju, tym więcej sił mam, by w końcu „zebrać się” i wstać.
Wstanę – z mojego zniechęcenia i niezadowolenia.
Wstanę – z duchowej martwoty.
Wstanę – z niewiary i lęku.
Wstanę – z niezgody na własne życie.
Wstanę – z tego, co podcina mi skrzydła.
Wstanę – z żalu i poczucia krzywdy.
Wstanę – z tego, co ściąga mnie w dół.
Wstanę – bo Ty mnie podnosisz.
Amen.