Tagi

, , , , , , , , , , , ,

Fot. Danuta Kamińska

Jeszcze żyję tym, co wydarzyło się w weekend: kursem „Błogosławieni”. Nie tylko treści tych rekolekcji, ale też rozmowy, spotkania, uśmiechy, gesty życzliwości – to wszystko we mnie jeszcze „pracuje”.
Chociaż codzienność potrafi zaskakiwać i boleśnie przypominać, że „nie jesteśmy jeszcze w chwale”, jak zwykł mawiać nasz znajomy ksiądz, już świętej pamięci, to jednak cel i kierunek pozostaje ten sam: niebo.
Cokolwiek się dzieje, ufam, że po najciemniejszej nocy przyjdzie brzask i w końcu jasny dzień; po etapie zagubienia czy dużego dyskomfortu psychicznego – wróci spokój i poczucie bezpieczeństwa. Po chwili przytłoczenia – lekkość i duchowy oddech.
Ufam Tobie, Panie, cokolwiek się stanie.
I cokolwiek robię, chcę wierzyć, że jesteś tuż obok, że jesteś ze mną. Amen.
***

„Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie, jak dla Pana, a nie dla ludzi, świadomi, że od Pana otrzymacie dziedzictwo [wiekuiste] jako zapłatę.” (Kol 3, 23-24a)