Tagi

, , , , , , , , , , , , , , ,

Fot. Danuta Kamińska

„W tej ciszy przebywam wciąż rad,
W tej ciszy daleki jest świat.
Ty koisz mój ból, usuwasz mój strach,
Gdy widzę Cię, Zbawco mój, tam”.

Błogosławiony czas trwania w ciszy przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie, czas uświadomienia sobie, że On jest cały czas tak blisko, żywy i prawdziwy…

Podczas adoracji mój mąż usłyszał za sobą stłumiony dziecięcy głos: „A to trzeba płacić, jak się całuje Pana Jezusa?”. Gdy mi to opowiadał, myślałam, że dziewczynka (która okazała się być córką naszych znajomych z sąsiedniej miejscowości) pyta o trzydzieści srebrników, jakie otrzymał Judasz, który pocałunkiem zdradził Syna Człowieczego.
Pytanie tego dziecka jednak sprowokowane było nie biblijnym obrazem, ale bardziej prozaicznym widokiem koszyczka stojącego przy wystawionym do adoracji krzyżu Chrystusa.
Nie, nie musimy płacić za pocałunek (mam nadzieję, że mama tej dziewczynki wyjaśniła jej później, czym jest jałmużna postna i po co stał przy krzyżu koszyk, by małej nie zostało w pamięci, że za wszystko dziś trzeba zapłacić, wyjmując monetę lub banknot z portfela lub przelewając jakąś kwotę z konta).

Są rzeczy, za które nie możemy zapłacić. Nie mamy takiej możliwości. Na przykład za nasze grzechy. Możemy zadośćuczynić (i dobrze, byśmy zadośćuczyniali), możemy wyrównać straty, zapłacić odszkodowanie, ale nie możemy i nigdy nie damy rady zapłacić za nasze grzechy. Jest to po prostu niemożliwe. Nie dysponujemy taką walutą. Cena naszego zbawienia jest tak ogromna, że nie mieści się po prostu w naszej głowie. Nie ma takich pieniędzy.
Krew Jezusa jest tym, co stało się zapłatą za nasze grzechy. Ona „jedną kroplą może obmyć z win i zmaz”.

Nie musimy płacić, by okazać naszą miłość Jezusowi, to oczywiste. A jednak wielu z nas żywi takie przekonanie. Zanim dojdzie do tego, że może coś zrobić dla Niego, tak zupełnie bezinteresownie, bez przeliczania tego na zasługi i punkty w rankingu pobożności, wielu traci cenny i bardzo ograniczony czas na akrobatykę duchową lub pseudoduchową.
„Czy trzeba zapłacić, żeby pocałować Jezusa?” – to pytanie kilkuletniej dziewczynki powraca do mnie, gdy rozważam scenę spotkania ze Zmartwychwstałym. „Czy mnie kochasz?” – to pytanie, skierowane do Piotra, ma głębsze przesłanie niż tylko zmazanie trzykrotnego zaparcia się. Piotrze, ceną tej miłości jest oddanie życia. Tylko taka miłość ma sens. W małżeństwie, w kapłaństwie, w samotności – oddanie życia z miłości. To ma sens. Zachowywanie go dla siebie, wydzielanie innym głodowych racji naszej miłości nie ma absolutnie sensu.
Czy trzeba zapłacić za pocałunek? Tak. Oddając życie.